Ślubne pudełko kooperacyjne
Dawno, dawno temu, gdy żaba miała jeszcze obie ręce sprawne, a w głowie masę pomysłów - obiecała zrobić dla kolegi z pracy ślubne pudełeczko. A że śluby mają to do siebie, iż nie czekają na ozdrowieńców, więc... pudełko trzeba było zrobić mimo niepełnosprawności :)
Łatwo nie było. Cały proces zajął mi trzy dni, pracowałam "na półtorej łapy", a wszystko udało się skończyć tylko dzięki ofiarnej współpracy kooperantów. Udział wzięli: Tasia, Madzia i Vilk, którym niniejszym serdecznie dziękuję za pomoc :)
A tak prezentuje się wspomniane pudełko, dodam tylko jeszcze, że najwięcej trudności przysporzyły mi kieszonki, które ze względu na przewidywaną wielkość "wkładu" pieniężnego musiałam zrobić szersze. Na całe szczęście wszystko pomieściły :)
Łatwo nie było. Cały proces zajął mi trzy dni, pracowałam "na półtorej łapy", a wszystko udało się skończyć tylko dzięki ofiarnej współpracy kooperantów. Udział wzięli: Tasia, Madzia i Vilk, którym niniejszym serdecznie dziękuję za pomoc :)
A tak prezentuje się wspomniane pudełko, dodam tylko jeszcze, że najwięcej trudności przysporzyły mi kieszonki, które ze względu na przewidywaną wielkość "wkładu" pieniężnego musiałam zrobić szersze. Na całe szczęście wszystko pomieściły :)
Wyszło fantastycznie! A skąd masz taki fajny tłoczony papier?
OdpowiedzUsuńDzięki, Madziu, ale jak widzisz, pudełko mocno odgapione od Twojego. Mam nadzieję, że nie masz mi za złe :)
OdpowiedzUsuńTłoczony papier kupiłam w moim ulubionym dekupażowo-scrapkowym sklepiku. Kartki sprzedają na sztuki, taka była tylko jedna, ale mam zamiar rozpytać o więcej, bo choć papier jest cienki, to ładnie wygląda i jest fajny w użyciu. Jakby co, to Ci kupię :)
Jakie piękne i pracochłonne!
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
OdpowiedzUsuńjestes po prostu genialna!!
OdpowiedzUsuń