Zimowa bombka krajobrazowa - prace zebrane :)

Dzisiejszy wpis będzie długi i rozbudowany, za co z góry przepraszam. Po prostu trudno z takiej ilości pracy i jeszcze większego ogromu zdjęć zrobić przyzwoite streszczenie :) Poniżej zamieszczam zdjęcia większości moich tegorocznych... no właśnie - jak to się fachowo nazywa? Zimowa bańka, bombka, kula? Zimowy świat zamknięty w bańce? Świąteczny krajobraz w kuli? Chwała temu, kto jakoś uporządkuje to nazewnictwo i wskaże jednoznaczne, poprawne określenie. Do rzeczy jednak. Poniżej grupowe zdjęcie wykonanych przeze mnie baniek:

A tutaj już kolejne zbliżenia na poszczególne bańki. "Kaczkową" prezentowałam wcześniej, jeszcze przed zamknięciem, tak prezentuje się w ostatecznej wersji:

Tu jeszcze jedno zbliżenie na wnętrze z ogrodzonym domkiem, bałwankiem i rzeczoną kaczką w stawie:

Poniższa banieczka też miała już swoją premierę w tzw. stanie przejściowym. Gotowa wygląda następująco:

Oczywiście nie mogłam darować sobie zbliżenia na Gonzaleza, lampę i mostek:

I jeszcze bańka od strony płynącej rzeczki, chaszczy i tyłu domków:

Kolejna bombka - o nazwie roboczej "Urząd gminy". To chyba ze względu na duży plac w centralnej części i dość oficjalny dizajn budynku po lewej ;)

Tutaj widok z góry na wspomniany plac. Do jego wykonania użyłam farby strukturalnej Stein-farbe w kolorze sandgold. Dostałam kiedyś w prezencie słoiczek, jakiś czas przeleżał w pudle i czekał na swoją kolej, no i proszę, było jak znalazł. Pasta świetnie nadaje się do wykonywania takich "nawierzchni", nawet do kładzenia na mokro, a po wyschnięciu faktycznie wygląda jak zrobiona z piasku, w dodatku ładnie opalizuje dzięki zawartości złotych drobinek.

Tutaj zbliżenie na choinkę wykonaną z meksykańskiej szyszki (o której później) oraz na ławeczki (z drucika, wykałaczek i drewnianych mieszadełek do kawy). Ławeczki pomalowałam farbką niecnie podebraną mojemu mężczyźnie. Uwaga, w tym miejscu reklama - najlepsze są farbki Model Color firmy Vallejo. Mają piękne kolory, są idealnie matowe i doskonale kryjące. Świetnie sprawdziły się przy wszystkich wykonywanych przeze mnie malutkich modelach - lampach, ławkach, płotkach itd.

Poniżej druga, bardzo podobna bombka, ale tym razem z mniejszym placem, za to w środku zmieścił się jeszcze bałwanek (ostatni jaki mi został):

Ponieważ skończyły mi się poprzednie lampy, zmuszona byłam stworzyć nowe. Poszłam na łatwiznę - na druciku umieściłam gumowe baranki do sztyftów i złote koraliki:

Tak wygląda placyk z bardzo bliska. Na choince zamiast bombek są kropelki z Perlen pena (trochę nierówno, ale co tam):

A tu zbliżenie na jeden z domków i latarnię:

Postanowiłam też poeksperymentować z mniejszym rozmiarem baniek, zwłaszcza, że walały mi się pod domu niewykorzystane domki w wersji mini. Te bombki zrobiłam w wersji "pół na pół" to znaczy, że jedna połowa była przezroczysta, a druga zamalowana na niebiesko imitowała niebo:

Cieniowanie nieba wyszło mi nie najlepiej, na szczęście nie zwraca zbytnio na siebie uwagi. Na łączeniu połówek, zamiast wstążki - biała samoprzylepna koronka papierowa:

Wnętrze bańki z gwiazdkami na niebie, naklejonymi od środka:

I jeszcze rzut oka na wysypaną drobnym piaseczkiem ścieżkę:

Na deser - moja ulubiona bańka, a właściwie łezka. A może kropelka? Jak zwał, tak zwał - dla mnie jest to po prostu owieczka:

Nie, nie, owieczki nie robiłam sama. To gotowe zwierzątko firmy Schleich (robią chyba najładniejsze figurki zwierzątek, jakie widziałam). Owieczkę położyłam na naturalnych igłach, mających imitować siano, a obok ustawiłam zrobiony przeze mnie paśnik:

Paśnik zrobiłam z patyków do szaszłyków, wykałaczek, szpilek i mocnej nici. Daszek zrobiony jest z łusek obdłubanych z szyszki, umocowanych na kartonie przy pomocy kleju. Klejem popaćkane jest też wnętrze paśnika, by trzymało się wsypane do niego "siano". Na paśnik zużyłam miesięczny zapas epitetów i słów powszechnie uważanych za obraźliwe. Najprawdopodobniej dlatego, że poszłam na żywioł i robiłam paśnik zupełnie bez planu, wzoru i jakichkolwiek przygotowań. Ot, pospinałam i posklejałam jakieś patyki i jeszcze miałam wymagania, żeby to się kupy trzymało ;)

Obok udało mi się jeszcze upchać mikroskopijną szyszkę imitującą choinkę i jakiś krzaczek. Z rozpędu ośnieżyłam też owieczce ucho :)


Owieczka jest jedyną banieczką, która pozostała ze mną w domu. Cała reszta znalazła już swoich nowych właścicieli. Sam proces produkcji tak bardzo mi się spodobał, że z pewnością do niego jeszcze wrócę. Chwilowo zarządziłam przerwę, ku wyraźnej uciesze mojego mężczyzny, który choć dzielnie wspierał mnie przy wszystkich trudnych i wymagających siły czynnościach, ostatnio zasugerował: "Kochanie, może następnym razem znajdziesz coś, co nie będzie wymagało użycia młota pneumatycznego?". W sumie mu się nie dziwię - słowa te padły w niedzielę późnym wieczorem, gdy piłował przy pomocy wiertarki meksykańską szyszkę - pieroństwo nad wyraz twarde i niewdzięczne do obróbki :)

Niniejszym dziękuję oficjalnie Vilcusowi za wsparcie i pomoc techniczną, Migoshi za inspirację i wprowadzenie w tajniki tworzenia, oraz Kasi za umieszczenie mojego po-twora na swoim blogu :)

11 komentarzy:

  1. ojej głowa mnie rozbolała ... Natala jesteś niesamowitym pracusiem, wszystkie krajobrazówki są śliczne a pomysłowość twoja wzbija się ponad chmury!
    a po tej porcji słodkości mały ochrzan: prosze mi mojej bombki nie nazywać potworem!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem pod wrażeniem! Gratuluję - przepiękna kolekcja zimowych mikroświatów, a pomysłowość - do pozazdroszczenia ;)))

    pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  3. Serdecznie dziękuję za te ciepłe słowa, aż chce się znów coś robić :)
    Szczerze powiedziawszy, widziałam jeszcze bardziej praco- i czasochłonne projekty, w których bombki posiadają włącznik i świecą własnym światłem. Ale póki co milczę, bo autorka nie bardzo chce się ujawnić ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Prześliczne bombeczki - są takie dopracowane.... podziwiam i czerpię inspiracje :-)
    Pozdrawiam zimowo

    OdpowiedzUsuń
  5. Ha, autorka ujawniona, więc mogę wkleić linka do jej galerii :)

    Tutaj bańki, które mają świecące latarenki i okienka w domkach: http://picasaweb.google.com/brygasia11/2010MojePierwszeBombkiZDomkami?feat=directlink#
    Bombki autorstwa Gabi i Adama :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Kaczka nie może być rzeczona, bo nie pływa w rzece, tylko w stawie. Toteż może być co najwyżej wstawiona ;) Jednakowoż rzeczona bombka z rzeczką jest moją ulubioną, nie tylko z powodu Gonzalesa ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. aaa... szczęka mi opadła. B_A_J_K_A!
    pozdrowienia
    aga

    OdpowiedzUsuń
  8. Agu, dziękuję :) Miło usłyszeć z Twych ust pochwałę :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Przepiękne, banieczki. Przenoszą w magiczny, bajkowy świat. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  10. O ranyście...wczoraj zachwycałam się latarenkami...ale ławeczki biją wszystko na głowę. Cudowne, magiczne, oryginalne, wspaniałe...długo by tak można!

    OdpowiedzUsuń
  11. Dzięki Kinia :) Przyznam się szczerze, że ławeczki robiłam tylko raz - potem już mi zabrakło cierpliwości :)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 Rzekotka - blog scrapbookingowy , Blogger