Before&after: część II - toaletka
Całkiem niedawno wygrzebałam w tanich ciuchach dość leciwą mini-toaletkę. Albo szkatułkę na biżuterię, jak kto woli. Rupieć wyglądał następująco:
Skrzyneczka była w dość kiepskim stanie - miała urwane zawiasy, utłuczony bok szufladki i ogólnie wyglądała niezbyt zachęcająco. Zapewne dlatego kosztowała jedynie 10 zł.
Pomyślałam sobie, że warto poświęcić rupieciowi trochę czasu, bo ma spory potencjał i jeszcze może wyglądać całkiem przyzwoicie. Zaszpachlowałam dziury, przemalowałam skrzyneczkę na jasny kolor i ozdobiłam motywem różanym (to chyba moja pierwsza praca o tej tematyce). Gotowa toaletka wygląda tak:
Zrobiłam też pierwsze podejście do past modelarskich i wewnętrzne lustereczko postanowiłam ozdobić listkami. Wyszło trochę średnio, ale też masa nie bardzo chciała ze mną współpracować. Listki odrobinę postarzyłam, żeby nie straszyły śnieżną bielą w oczy. Na poniższym zdjęciu skrzyneczka pozuje z moją indyjską biżuterią. Pasuje to do siebie jak do świni siodło, ale niestety nie posiadam czegoś bardziej odpowiedniego stylowo, jakichś pereł czy srebra :)
Był to też mój pierwszy raz z cieniowaniem kolorami. Jest to dość czasochłonne, ale widzę, że warto, obrazki faktycznie zyskują na głębi i wyrazistości. Z pewnością nie jest to moje ostatnie cieniowanie w tej technice.
Skrzyneczka stała się prezentem dla rodziny. Nowa właścicielka powiedziała: "Ojeeeej, jakie to ładne, będę z nią spać i nie oddam!". I tak stary klamot zyskał na nowo funkcję użytkową, a ja poczułam dziką satysfakcję, że wydatnie mu w tym pomogłam :)
Skrzyneczka była w dość kiepskim stanie - miała urwane zawiasy, utłuczony bok szufladki i ogólnie wyglądała niezbyt zachęcająco. Zapewne dlatego kosztowała jedynie 10 zł.
Pomyślałam sobie, że warto poświęcić rupieciowi trochę czasu, bo ma spory potencjał i jeszcze może wyglądać całkiem przyzwoicie. Zaszpachlowałam dziury, przemalowałam skrzyneczkę na jasny kolor i ozdobiłam motywem różanym (to chyba moja pierwsza praca o tej tematyce). Gotowa toaletka wygląda tak:
Zrobiłam też pierwsze podejście do past modelarskich i wewnętrzne lustereczko postanowiłam ozdobić listkami. Wyszło trochę średnio, ale też masa nie bardzo chciała ze mną współpracować. Listki odrobinę postarzyłam, żeby nie straszyły śnieżną bielą w oczy. Na poniższym zdjęciu skrzyneczka pozuje z moją indyjską biżuterią. Pasuje to do siebie jak do świni siodło, ale niestety nie posiadam czegoś bardziej odpowiedniego stylowo, jakichś pereł czy srebra :)
Był to też mój pierwszy raz z cieniowaniem kolorami. Jest to dość czasochłonne, ale widzę, że warto, obrazki faktycznie zyskują na głębi i wyrazistości. Z pewnością nie jest to moje ostatnie cieniowanie w tej technice.
Skrzyneczka stała się prezentem dla rodziny. Nowa właścicielka powiedziała: "Ojeeeej, jakie to ładne, będę z nią spać i nie oddam!". I tak stary klamot zyskał na nowo funkcję użytkową, a ja poczułam dziką satysfakcję, że wydatnie mu w tym pomogłam :)
Natka i ty mówisz że Ci nie wychodzi?? ślicznie przeobraziłas ta toaletkę! aż mi się zachciało coś zrobić :)
OdpowiedzUsuńNo właśnie mnie też się wciąż chce :) Do pracy chodzić - średnio, sprzątać - średnio, nawet gotować - też średnio, ale dłubać w szpargałach - bezustannie. Zorganizuj koniecznie jakieś spotkanie, bo ręce mnie świerzbią ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję :) wprawdzie z nią nie sypiam hihihi twarda na brzegach :P ale i tak często mamy kontakt fizyczny :P oraz oczywiście cieszy oko. już ty tam wiesz kto :))
OdpowiedzUsuń