Pewna żaba była słaba...
...więc przychodzi do doktora i powiada: "Złamałam odnóże przednie prawe". A doktor na to: "Cóż, pani żabo, trzeba było na rowerze nie jeździć zygzakiem. Zostaje pani u nas, poskładamy te puzzle do kupy, ale o blogu to może pani chwilowo zapomnieć".
No to sorry, zapomniałam.
Ale niebawem na pewno wrócę!
Ale niebawem na pewno wrócę!
Gdyby Żaba nie jechała
OdpowiedzUsuńGdyby rower gdzieś schowała
To by w rowie nie leżała
I by łapy nie złamała
Ale że się Żabie chciało
Eksplorować leśne drogi
To ma w gipsie łapę całą
(Choć na szczęście zdrowe nogi)
Pozbierali panią Żabę
Poskładali jakoś w kupę
W gips wsadzili kości słabe
Zastrzyk dali w żabią pupę
No i leży nam Rzekotka
Czasem sobie pojękuje
Nic jej złego już nie spotka
Bo jej dobry Vilk pilnuje
I my też kochamy Żabkę
(Bo nie kochać jej się nie da)
Niech uważa na swą łapkę
No a rower lepiej sprzeda.
Mowy nie ma! Przecież to nie roweru wina, że się żaba z niego stoczyła :P
OdpowiedzUsuńPiękny wierszyk, Emooniu, niech Cię licho :)
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuń