Ślubne pudełko kooperacyjne
Dawno, dawno temu, gdy żaba miała jeszcze obie ręce sprawne, a w głowie masę pomysłów - obiecała zrobić dla kolegi z pracy ślubne pudełeczko. A że śluby mają to do siebie, iż nie czekają na ozdrowieńców, więc... pudełko trzeba było zrobić mimo niepełnosprawności :)
Łatwo nie było. Cały proces zajął mi trzy dni, pracowałam "na półtorej łapy", a wszystko udało się skończyć tylko dzięki ofiarnej współpracy kooperantów. Udział wzięli: Tasia, Madzia i Vilk, którym niniejszym serdecznie dziękuję za pomoc :)
A tak prezentuje się wspomniane pudełko, dodam tylko jeszcze, że najwięcej trudności przysporzyły mi kieszonki, które ze względu na przewidywaną wielkość "wkładu" pieniężnego musiałam zrobić szersze. Na całe szczęście wszystko pomieściły :)
Łatwo nie było. Cały proces zajął mi trzy dni, pracowałam "na półtorej łapy", a wszystko udało się skończyć tylko dzięki ofiarnej współpracy kooperantów. Udział wzięli: Tasia, Madzia i Vilk, którym niniejszym serdecznie dziękuję za pomoc :)
A tak prezentuje się wspomniane pudełko, dodam tylko jeszcze, że najwięcej trudności przysporzyły mi kieszonki, które ze względu na przewidywaną wielkość "wkładu" pieniężnego musiałam zrobić szersze. Na całe szczęście wszystko pomieściły :)