Przepiśnik dla prawdziwego faceta
Bohaterem dzisiejszego wpisu jest przepiśnik, lecz przepiśnik tak różny od tego, co do tej pory robiłam, że należy mu się kilka słów opisu. Po pierwsze: jest to przepiśnik w rozmiarze XXL - na grubym segregatorze mieszczącym format A4. Po drugie: nie jest czerwono-zielony, nie ma owoców, ani fartuszka z falbanką, więc absolutnie nie można nazwać go słodkim. Dlaczego? Ano dlatego, że po trzecie: przepiśnik powstał dla faceta - kucharza z prawdziwego zdarzenia, o ksywie tak wdzięcznej, że aż znalazła się na okładce przepiśnika ;)
To wielkie bydlę (mam oczywiście na myśli przepiśnik, nie właściciela) wymogło na mnie wiele godzin pracy, wielokrotnie stawało dęba i było niezmiernie żarłoczne, jeśli chodzi o zużycie materiałów, ale koniec końców zrobiło się potulne i całkiem przyjazne dla oka.
Na okładce znany już u mnie motyw - przeszywana rękawica i sztućce.
Tył ozdobiony babeczką (chociaż tu przemyciłam odrobinę słodkości).
Na wewnętrznych stronach okładek zrobiłam dwie kieszonki: w pierwszej znalazła się tabelka z przelicznikiem miar i wag, drugą zostawiłam do wypełnienia właścicielowi. Do kompletu powstały też przekładki w ilości 6 sztuk, by wszystkie przepisy mogły być odpowiednio posegregowane tematycznie.
Jakiś czas temu odgrażałam się, że zrobię przepiśnik w kolorze niebieskim. To jeszcze nie to, co miałam na myśli, ale błękity całkiem ładnie tu zagrały. W ogóle praca na UHKowych papierach była prawdziwą przyjemnością :)
Tym, którzy właśnie jedzą - smacznego, a pozostałym - dobrej nocy!
To wielkie bydlę (mam oczywiście na myśli przepiśnik, nie właściciela) wymogło na mnie wiele godzin pracy, wielokrotnie stawało dęba i było niezmiernie żarłoczne, jeśli chodzi o zużycie materiałów, ale koniec końców zrobiło się potulne i całkiem przyjazne dla oka.
Na okładce znany już u mnie motyw - przeszywana rękawica i sztućce.
Tył ozdobiony babeczką (chociaż tu przemyciłam odrobinę słodkości).
Na wewnętrznych stronach okładek zrobiłam dwie kieszonki: w pierwszej znalazła się tabelka z przelicznikiem miar i wag, drugą zostawiłam do wypełnienia właścicielowi. Do kompletu powstały też przekładki w ilości 6 sztuk, by wszystkie przepisy mogły być odpowiednio posegregowane tematycznie.
Jakiś czas temu odgrażałam się, że zrobię przepiśnik w kolorze niebieskim. To jeszcze nie to, co miałam na myśli, ale błękity całkiem ładnie tu zagrały. W ogóle praca na UHKowych papierach była prawdziwą przyjemnością :)
Tym, którzy właśnie jedzą - smacznego, a pozostałym - dobrej nocy!
pięknie go wykonałaś, prawdziwe cacuszko
OdpowiedzUsuńCo nieco można by oczywiście poprawić (krzywy napis!), ale tym razem i mnie się podoba :) To było wyzwanie ;)
OdpowiedzUsuńMusiałaś chyba nad nim spędzić ładnych kilka tygodni! Tyle pracy, tyle szczegółów... No i jeszcze pewnie oklejałaś sam segregator pod spodem? Mistrzostwo! Fajnie widzieć efekt końcowy, gdy widziało się wszystko w kawałkach :P
OdpowiedzUsuńTak, wszystkie segregatory, na których pracuję, oklejam papierem do decoupage. Trochę pracy jest, ale warto, bo wtedy w ogóle nie przypominają takiego sklepowego gotowca :)
UsuńZapomniałam wspomnieć o literkach od Ciebie, więc niniejszym oficjalnie dziękuję za wypożyczenie!
Cudowny. Przepiśniki to świetna rzecz.
OdpowiedzUsuńzapraszam kolorowechwile-scrap.blogspot.com