Album Bollymaniaczki
Choć od wręczenia poniższego albumiku minęła już kupa czasu, nie doczekał się on jeszcze żadnej wzmianki na blogu. Pora więc naprawić to niedopatrzenie. Album o formacie 20 x 20 cm zawiera zdjęcia niejakiej Emeczki, z czasów gdy była jeszcze piękna, młoda i kolorowa :P Nie, teraz nie zostało tylko samo "i". Po prostu teraz Emeczka nie ubiera się już tak pstrokato jak kiedyś, a wszystkie indyjskie szmatki wylądowały na dnie szafy, albo zostały zutylizowane. A szkoda. Z pewnością były to piękne czasy, warte upamiętnienia :) Stąd właśnie pomysł na album, dokumentujący zmagania wyżej wymienionej z kulturą (i modą!) indyjską.
Album zamieszkał w takim oto pudełeczku z okienkiem.
Ponieważ w trakcie obróbki album mocno "spuchł", musiałam go rozbindować i spiąć od nowa dużymi kółkami. Z boku zawiązywana wstążka, na okładce papierowe kwiatki i wycinanki z beermaty.
I parę zbliżeń na detale w środku. Zdjęcia opublikowane za zgodą właścicielki ;)
Co mnie mocno zdziwiło, to fakt, że stworzenie od podstaw takiego albumu jest niezmiernie czasochłonne. Co prawda nie dłubałam go dzień w dzień, ale i tak zaplanowanie całości, zgromadzenie materiałów i wykonanie 22 stron zajęło mi prawie 3 miesiące. Dlatego tym bardziej podziwiam osoby, które potrafią machnąć taki album w dwa tygodnie :)
Nie sądzę, żebym porwała się ponownie na coś takiego. No chyba, że na jakąś naprawdę wyjątkową okazję :)
Album zamieszkał w takim oto pudełeczku z okienkiem.
Ponieważ w trakcie obróbki album mocno "spuchł", musiałam go rozbindować i spiąć od nowa dużymi kółkami. Z boku zawiązywana wstążka, na okładce papierowe kwiatki i wycinanki z beermaty.
I parę zbliżeń na detale w środku. Zdjęcia opublikowane za zgodą właścicielki ;)
Co mnie mocno zdziwiło, to fakt, że stworzenie od podstaw takiego albumu jest niezmiernie czasochłonne. Co prawda nie dłubałam go dzień w dzień, ale i tak zaplanowanie całości, zgromadzenie materiałów i wykonanie 22 stron zajęło mi prawie 3 miesiące. Dlatego tym bardziej podziwiam osoby, które potrafią machnąć taki album w dwa tygodnie :)
Nie sądzę, żebym porwała się ponownie na coś takiego. No chyba, że na jakąś naprawdę wyjątkową okazję :)