Bombka przestrzenna z domkiem - sezon drugi, otwarcie
Kultywując chlubne tradycje z zeszłego roku, kiedy to jak opętana tworzyłam mikroskopijne światki, niniejszym otwieram drugi sezon :) Pomysłów i inspiracji mam jeszcze więcej niż w roku ubiegłym, pytanie tylko, czy wyrobię się ze wszystkim w czasie. Ha, pożyjemy, zobaczymy :)
No to pierwsze koty za płoty - na początek grzeczne, układne bombki w dużych rozmiarach, z mnóstwem sztucznej i nie tylko roślinności oraz makietami od Sylwii Serwin.
Bombka 16 cm, pojedynczy zamek, chabazie i tradycyjny bałwanek, bez którego nijak nie mogę się obejść. Zdjęcie poglądowe przed zamknięciem kuli:
I zbliżenie na drugą stronę, gdzie na brzegu zamarzniętego jeziora wyrósł jakiś tajemniczy kwiat:
Gotowa bombka prezentuje się następująco:
A tak z drugiej strony:
Kolejna praca, bombka 18 cm, podwójna makieta zamku, wysypana piaskiem ścieżka i kto? No oczywiście, bałwan :) Zdjęcie "gołego" wnętrza:
Zbliżenie:
I cały zimowy krajobraz już za szybką:
A tu widok na ścieżkę i powykręcane drzewka:
Produkcja takich bombek to niesamowita frajda. Pod warunkiem oczywiście, że przymknie się oczy na latający wszędzie styropian, tony śmieci, brokat w cukierniczce, zarwaną noc i lekko poirytowaną drugą połowę :) Jakby na to nie patrzeć - warto! W następnej notce dwie kolejne prace, muszę tylko przekopać się przez ogrom zdjęć i coś wybrać. A w przyszłym tygodniu zapewne kolejne projekty, które już tłuką mi się po głowie :)
No to pierwsze koty za płoty - na początek grzeczne, układne bombki w dużych rozmiarach, z mnóstwem sztucznej i nie tylko roślinności oraz makietami od Sylwii Serwin.
Bombka 16 cm, pojedynczy zamek, chabazie i tradycyjny bałwanek, bez którego nijak nie mogę się obejść. Zdjęcie poglądowe przed zamknięciem kuli:
I zbliżenie na drugą stronę, gdzie na brzegu zamarzniętego jeziora wyrósł jakiś tajemniczy kwiat:
Gotowa bombka prezentuje się następująco:
A tak z drugiej strony:
Kolejna praca, bombka 18 cm, podwójna makieta zamku, wysypana piaskiem ścieżka i kto? No oczywiście, bałwan :) Zdjęcie "gołego" wnętrza:
Zbliżenie:
I cały zimowy krajobraz już za szybką:
A tu widok na ścieżkę i powykręcane drzewka:
Produkcja takich bombek to niesamowita frajda. Pod warunkiem oczywiście, że przymknie się oczy na latający wszędzie styropian, tony śmieci, brokat w cukierniczce, zarwaną noc i lekko poirytowaną drugą połowę :) Jakby na to nie patrzeć - warto! W następnej notce dwie kolejne prace, muszę tylko przekopać się przez ogrom zdjęć i coś wybrać. A w przyszłym tygodniu zapewne kolejne projekty, które już tłuką mi się po głowie :)