Ciasto w słoiku

Ciasto w słoiku dostałam w prezencie od Kasi. Przez pewien czas nie śmiałam go dotykać - stanowiło dekorację stołu, bo "na surowo" bardzo ładnie wyglądało.

Cóż jednak ma począć człowiek dość mocno uzależniony od słodyczy w niedzielę tuż po nowym roku? Sklepy zamknięte, wrodzona niechęć do zimna skutecznie uniemożliwia jakiekolwiek ekspedycje żywieniowe, a w lodówce przysłowiowy pingwin zamiast upragnionych łakoci. I tu z pomocą przyszedł nam właśnie wspomniany słoik :) Przygotowanie ciasta zajęło 5 minut, a po pół godzinie po domu rozszedł się smakowity zapach. Może nie wszystko wyszło idealnie, bo odrobinkę za długo przetrzymałam ciasto w piecu (bałam się, że jest wciąż zbyt wilgotne i pływające), nie przeszkodziło nam to jednak w zeżarciu połowy blachy. Z zawartych w słoiku składników wychodzi pyszne, aromatyczne i mocno czekoladowe ciasto, które skutecznie gasi nawet największy słodyczowy głód. Z pewnością zażyczę sobie jeszcze kiedyś taki prezent "w razie awarii zbij szybkę". I z pewnością sama też komuś taki wręczę. Muszę tylko znaleźć dokładny przepis na wnętrze słoika :) Dziękuję!


6 komentarzy:

  1. Anonimowy6.1.11

    Taaak....więc od czego by tu zacząć...Ja także lubię takie "dłubanie sobie" (mam14lat)lubie robić biżuterie,decupage itd.ale może nie aż na takim poziomie.Te bombki są ZAJEBISTE !!! i wg jesteś moim góru to tych spraw...czykli prac ręcznych.Jeśli chcesz mi napisać skąd masz te kule,czy są szkalne, z czego orbisz latarnie,domki i bałwanki to bym była szalenie wdzięczna ...a i jeszcze o krzaczkach.
    P.S Mój e-mail na którego proszę odpisz to agat1996maj@onet.pl
    aa! i przeczytałam wszystkie notki ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. "Przerabiałam" to równo rok temu ;)))
    Coś fantastycznego!
    Polecam!
    http://migoshia.blogspot.com/2010/01/brownies-in-jar-czyli-ciasto-w-soiku.html

    pozdrawiam cieplutko

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję za link do przepisu :))) Usypanie takiego przekładańca zajmuje chyba trochę czasu, za to efekt końcowy wygląda bardzo apetycznie. Jedno, co mnie zastanawia, to fakt, że w przepisie nie ma ani grama jakiegoś spulchniacza, sody czy proszku do pieczenia. Jak to możliwe? :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Bo to takie hamerykańskie, ciężkie i mokre ciasto ;)
    Nasze byłoby lekkie, pulchne i wyrośnięte.
    Usypanie to czysta przyjemność, która - jak każda przyjemność - trwa zbyt krótko.
    Kłopotliwe jest przygotowanie produktów, zbieranie, odważanie, krojenie czekolady itp.

    Tak czy owak - warte zrobienia, efekt super, a mina obdarowanego - bezcenna...

    OdpowiedzUsuń
  5. Wiem, też zastygłam w zachwycie :)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 Rzekotka - blog scrapbookingowy , Blogger