Creativne magiczne miejsce

Istnieją miejsca, które wyglądają jak zaczarowane. Wystarczy zajrzeć do środka, by poczuć jak w magiczny sposób zatrzymuje się czas, a nam natychmiast ubywa lat. Takim niezwykłym miejscem jest "Malowana lala" w Zalesiu pod Warszawą. Dla wszystkich, którym nieobce jest słowo "rękodzieło" to prawdziwy sezam Ali Baby i skarbnica pomysłów. W dodatku wnętrze wygląda bardzo przytulnie:


Znaleźć tu można materiały i narzędzia do scrapbookingu, filcowania, decoupage'u oraz tworzenia artystycznej biżuterii. Od mnogości kształtów i kolorów wprost trudno oderwać wzrok:


Warsztaty w "Malowanej lali", w których miałam możliwość uczestniczyć (dziękuję, Kasiu!) sprawiły, że wyciągnęłam z czeluści szafy pudełeczko z koralikami i cążkami, a w najbliższych dniach planuję wybrać się na koralikowe zakupy. O ile o kolczykach miałam jakie takie pojęcie i bez trudu udało mi się stworzyć proste wisiorki na metalowej szpilce:


to jednak zrobienie koralikowej bransoletki splotem makramowym było dla mnie zupełną nowością. Efekt spodobał mi się na tyle, że zamierzam dokonać kolejnych eksperymentów w tej kwestii. Kto wie? Może uda mi się zarazić siostrę? :)



Więcej o "Malowanej lali" na stronie: www.creativpolska.com

2 komentarze:

  1. No ślicznie, ślicznie :) Ale co do tego ostatniego, to NIE - nie uda Ci się zarazić siostry, bo siostra to fleja i wszystko by tylko spsuła. Nie ma najmniejszego sensu, niech każda z nas zajmie się tym, co umie najlepiej :P

    To pisałam ja, Emaus, który dziś rozwalił drewnianą podstawę do kolczyka i totalnie zniweczył swoje pierwsze pudełeczko, poprzez utytłanie go w środku farbą, urwanie nóżek dekorującym je żyrafom, a następnie przylepienie wszystkiego lakierem do gazety. Dalsze zabiegi w tej materii są równie sensowne, co uczenie mojego kota baletu. Ale Tobie, droga Siostro, będę kibicować ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja bym się aż tak mocno nie wzbraniała. W końcu mój kot potrafi tańczyć, o czym sama dobrze wiesz :P
    Poza tym przy tworzeniu bransoletek nie ma się czym za bardzo upaprać. Czasem używa się kleju, którym co prawda można sobie skleić palce, ale to tylko jedna jedyna buteleczka jakiegoś utytłańca, więc łatwo ją upilnować :) Zaś samo sznurkowanie jest bardzo przyjemne, mówię Ci :)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 Rzekotka - blog scrapbookingowy , Blogger